czwartek, 29 stycznia 2015

Trwały odcień ust?

Witajcie!
Dzisiaj dla odmiany coś innego! Bohaterem dzisiejszego postu jest pisak Max Factor lipfinity lasting lip tint.
Moim skromnym zdaniem brawa dla tych, którzy wymyślili to cudo! Mam w posiadaniu dwa odcienie tego pisaka, mianowicie 06 Royal plum i 08 Nice N nude. Jestem nimi zachwycona!!! Odcień 08 to idealnie pasujący lekki brąz na dzień, odcień 06 jest kuszący i nie przypominający niczym koloru śliwkowego, bardziej jest to bordo wpadające w śliwkę. Super zaletą tej "szminki", jeżeli można w ogóle tak powiedzieć jest to, że rzeczywiście jest to bardzo trwały kolor, utrzymuje się prawie cały dzień, co najważniejsze można pić, dotykać a nawet dać całusa, bez pozostawienia śladu! Jedynym mankamentem będzie ten pisak dla kogoś, kto nie ma wprawnej ręki, aby sobie zaaplikować to cudo na usta, gdyż żeby był lepszy efekt, najlepiej obrysować kontur ust a potem wypełnić resztę, również można potraktować pisak jako konturówkę, ale niestety trzeba pamiętać o sporadycznym poprawianiu makijażu. Kiedy to się uda, nic tylko korzystać z uroków nie zostawiającej śladów "szminki", dającej poczucie elegancji.
Cóż jeszcze można dodać? Najlepiej jakby każda z Was przekonała się czy ta niekonwencjonalna pomadka będzie Waszym jednym z ulubionych kosmetyków w Waszej kosmetyczce. Cena...hm... jak dla mnie dość drogi produkt, bo kosztuje około 11 euro, nie wiem jeszcze nic o "przeżywalności" pisaka, mam nadzieję, że będzie mi służył jak najdłużej. Polecam z czystym sercem każdej Pani! :)

środa, 28 stycznia 2015

Lady... My Lady Milion...

Witam Was serdecznie w kolejnym dniu przygód. Na wstępie przepraszam za poślizg i to, że obiecany wczorajszy post pojawia się dopiero dzisiaj.
Chciałam Wam drogie Panie przedstawić kolejne perfumy, bez których wieczór nie byłby tak udany. Jest nim Lady Milion Paco Rabanne. Zapach klasyfikuje się w kategorii kwiatowo-owocowej.
Szczerze mówiąc sam skład nie powala mnie znowu na kolana (nuty głowy: neroli, cytryna amalfi i malina; nuty serca: jaśmin, kwiat afrykańskiej pomarańczy i gardenia; nuty bazy: paczula, biały miód i żywica bursztynowa), oczywiście jest bardzo bogaty, a składniki próbują się przebić jeden po drugim. Na mojej skórze, z przykrością to stwierdzam, utrzymuje się bardzo krótko, około 3 godzin. Starczy to na wizytę w teatrze, kinie czy kolację, bo uważam, że idealnie jest to elegancki zapach wieczorny. Jednak jest coś co czasami w tym zapachu bardzo mnie męczy, to wrażenie, że psikam wszystkie nuty zapachu na raz. Strasznie wydaje mi się ciężki i jak napisałam powyżej wszystko próbuje się przebić przez siebie. Mimo to bardzo lubię ten zapach, wyczuwam po chwili od użycia nutę cytryny, lekko kwaśną, jednak łagodzoną przez słodycz maliny, potem jaśmin miesza się z gardenią, ale nie jest to zapach typowo kwiatowy, nie czuć w nim tej dobrze znanej mi goryczki w zapachach kwiatowych, nadal pozostaje on słodki i przywodzi na myśl ciepłe, letnie wieczory. Na koniec niestety słabiej czuję paczulę i żywicę bursztynową jak zwykle osłodzoną miodem. Zapach staje się przyjemniejszy w odczuciu, nie jest już taki ciężki, choć nadal słodki.
Drogie Panie. Uwielbiam ten zapach, mimo nieporęcznej buteleczki i kosmicznej ceny (30ml/ ok. 50 euro). Gdy zabieram go jako towarzysza wieczornych wyjść, czuję się wtedy bardzo elegancko i bogato. Zapach ten działa na mnie różnie, w zależności od humoru. Raz przyciąga mnie, raz strasznie męczy... Jeżeli chcecie otulić się milionem, szczerze Wam polecam, jednak dla fanek lekkich nut zapachowych, będzie to zapach mdły i męczący a wręcz migrenogenny. Gdybyście jednak zdecydowały się na niego, musicie wiedzieć, że nie sposób będzie przejść obok Was, nie oglądając się i pociągając nosem za Wami... Życzę wielu udanych wrażeń z tym zapachem!

wtorek, 27 stycznia 2015

Surprise!!!

Czas na pierwszego posta! Mam nadzieję, drogie Panie, że siedzicie sobie wygodnie i popijacie kawkę, chociaż dzisiaj wtorek i dosyć wczesna godzina!
Chciałam Was porwać na chwilę do dziewczęcego świata zapachu, pomyślałam... Idealnie będzie się nadawać na pierwszy post! A więc Niespodzianka!... Surprise!

Mowa tu, o niczym innym jak perfumie autorstwa Heidi Klum właśnie o nazwie Surprise. Zapach porwał mnie od pierwszego wejrzenia, zakochałam się, stał się moim najlepszym przyjacielem w ciągu dnia! Nie ma jednak żadnych porywających nut w składzie (nuta głowy: mandarynka i różowy pieprz; nuta serca: róże i magnolia; nuta bazy: drzewo sandałowe i benzoes), więc dlaczego skradł moje serce od pierwszego wejrzenia? Wciąż sobie zadaje to pytanie! Jestem osobą, której zapach różany...hm jest ok, ale bardzie nadaje się na składnik zapachu dla babć, szczególnie tych, które są fankami Pani Walewskiej i Dla Ciebie... Kupiłam małą buteleczkę 15 ml na początek, nie chciałam rzucać się na wielkie pojemności, bo nie wiedziałam czy szybko się nie znudzi... jednak nie, była to najgorsza decyzja o zakupie perfum jaką zrobiłam. Zapach okazał się istną niespodzianką. Lekko drapieżny, utrzymujący się długo na skórze i co najważniejsze zmieniający swoje oblicze! Na początku uderzyła mnie ostrość tego zapachu, zapewne różowy pieprz, lecz on niósł ze sobą pewną słodkość mandarynki aż wreszcie dotarł do serca zapachu róży, której piedestałem była magnolia, wzmacniała jej zapach i przez całkiem długi okres (na mojej skórze ok 4 godzin) utrzymywał się aż w końcu zaczął wyciszać się mimo głębokiej nuty drzewa sandałowego, który delikatnie zakańczał kolej tych perfum w ciągu dnia.
Drogie Panie myślę, że każda z nas chciałaby się poczuć wyjątkowo więc zapraszam do wypróbowania tego zapachu. Jednak jest to moja subiektywna opinia, taka od serca i nie każdy musi się z nią zgadzać, wedle każdego gustu! Uważam, że cena nie jest też zbyt wygórowana (koszt ok. 10 euro/15 ml). Błagam o jedno nie kierujcie się internetowymi opiniami z różnych portali, które piszą że to babciny zapach, przekonajcie się o tym same a potem napiszcie mi o Waszych spostrzeżeniach i czy tak jak mnie porwał Was ten zapach!
Witam wszystkich serdecznie w moim Zakątku atelier. Chciałam rozpocząć po raz kolejny przygodę z blogowaniem, ale teraz z innej strony. Postaram się dla Was napisać trochę o moich przeżyciach podczas używania, testowania różnych kosmetyków, spróbuję pisać małe subiektywne recencje, w których postaram się zamknąć to wszystko co mnie "porwało" w danej rzeczy, a które wręcz odrzuciło. Mam nadzieję na dobrą współpracę z Wami, mile będą widziane Wasze propozycje recenzji. A więc enjoy! Zasiądźmy w zakątku mojej pracowni, przy dobrej kawie! Dziś specjalnie dla Was pojawi się mój pierwszy post, lecz na razie nie zdradzę o czym, bo to niespodzianka :)